Oryx

Dzisiaj wypadliśmy z dobrego trendu „aktywny poranek” 😢 Wieczór przy grillu i kartach się przedłużył. Wstaliśmy późno, obóz spakowaliśmy tuż przed godziną wymeldowania. Kemping można polecić, jedyny minus to hałasy z pobliskiej drogi.

Dobrze wyposażeni w materiały i mapy o Parku Etosha, udaliśmy się w kierunku bramy wjazdowej. Standardowa porcja formalności (uwielbiają tu wszelkie listy, podpisy, rezerwacje) wraz z informacją o zakazie wywożenia mięsa i mogliśmy się cieszyć z pobytu w jednym z największych parków na świecie (22tys. km2).

Udaliśmy się do Okaukuejo, zależało nam na noclegu, aby mieć dobry punkt wypadowy. Wszystkie przewodniki sugerowały rezerwację z półrocznym wyprzedzeniem. Mieliśmy szczęście😀 Marek zapytał jak się wymawia nazwę obozu Okaukuejo – pani odpowiedziała z dezaprobatą, że tak jak się czyta. Chwilę póżniej zapytała jak się czyta nasze nazwiska, odpowiedzieliśmy pięknym za nadobne😂

Zameldowani i z uzupełnionymi zapasami, mogliśmy ruszyć na Safari. Chwilę później natrafiamy na:

Springbok – Skocznik Antylopi
Oryx południowy
Gnu pręgowane

Były też słonie i żyrafy, dość daleko aby zrobić fajne zdjęcia, będziemy „polować” jutro👍 Jest szansa trafić też na lwa czy geparda. Ostrzegają tu przed wysiadaniem z samochodu.

Ładny Landcruiser z pozdrowieniami dla Piotra😀
Czaszka słonia przed sklepem
Wodopój tuż przy polu biwakowym, dogodne miejsce do obserwacji
I zdjęć😀

Na kolację szykujemy leczo, trzeba przyznać że pod gołym niebem wszystko smakuje wybornie👌

Smacznego!

Dodaj komentarz