Okuhepa

Czwartek zaczęliśmy wcześnie. Zależało nam, aby wspiąć się na okoliczne skały i obejrzeć naturalny łuk w blasku wschodzącego słońca.

Mogliśmy docenić naszą miejscówkę w pełnej krasie, wybraną wczoraj po omacku😂

Kemping Spitzkoppe prowadzony przez lokalną społeczność, okazał się nadzwyczaj komfortowy. Znaleźliśmy ku zaskoczeniu, czynne prysznice, zwracam uwagę że jesteśmy ciągle na pustyni!

Podczas kąpieli można wymienić się szamponem z sąsiadem👍

Dziś była moja kolej za kółkiem. Zaplanowaliśmy trasę na 200km, maps.me przeliczyło czas przejazdu na 5dni i 12h😂 Nie zapowiadało to sprawnej podróży…

Znalazłem małą niedogodność w naszej dzielnej Toyocie. Podczas tzw. hopki, czyli wyskoku po nagłym wzniesieniu, wyłącza się tempomat😢 o tyle uciążliwe, że łatało się dziś wyjątkowo często. Co ciekawe na szutrach obowiązują ograniczenia do 100-120km/h. Przy 90 trudno zapanować nad autem.

Po 100km zrobiliśmy sobie przerwę w górniczej miejscowości Uis. Restauracja White Lady skusiła nas dobrym jedzeniem i chłodnymi napojami.

Piec do pizzy

Z lokalnych dań mieli tylko ciasto, Marek postanowił spróbować .

Po zatankowaniu ruszyliśmy dalej, przy drodze zaczęły pojawiać się lokalne, komercyjne wioski Himba i Hererro. Zatrzymaliśmy się u pań Hererro słynące z eleganckich sukni. Tam nauczyliśmy się jak w lokalnym języku brzmi dziękuję- Okuhepa. Marek sprawdził z ciekawości czy dobrze nas nauczono, okazało się, że może to oznaczać „oddalać się w pośpiechu” 😂 niezły kawał. Doceniamy poczucie humoru pań Herrero.

Okuhepa!

Do celu – Twyfelfontain dotarliśmy o 16:30, na pol godziny przed zamknięciem. To obowiązkowy cel dla wszystkich, można tu zobaczyć wyryte na skałach symbole Buszmenów sprzed 6tys. lat.

Kto odnajdzie tu symbol szamana?

Symbole służyły komunikacji i nauce dzieci. Przewodnik zwrócił uwagę, że wraca się właśnie do pomysłu Buszmenów wykorzystując emotikony🤔

Co ciekawe podobne symbole znaleziono w Australii, Chile, Portugalii czy Libii. Nasz przewodnik dumnie podkreślił, że wszystko się zaczęło tu, od Buszmenów z Afryki.

Po zakończonym zwiedzaniu, rozpoczęliśmy poszukiwania miejsca na nocleg, po dwóch nieudanych próbach trafiliśmy na Elephant Desert Campsite. Jest dość luźno, w porównaniu do innych miejsc. ponoć zdarza się że przychodzą tu słonie. Musimy pamiętać, żeby schować dobrze jedzenie.

Udało się rozbić obóz przed zmrokiem💪

Zaczynamy gotowanie i siadamy do kości. Marek, mimo słabego początku zaczyna nas ogrywać😱

Dodaj komentarz