Mimo nienajlepszych wieści z kraju, w naszym obozie dobra atmosfera. Udało się przekonać całą ekipę na eskapadę rowerową do jedynego zamku na wyspie w Europie Środkowo-wschodniej, ulubionej siedzibie księcia Witolda. Zamek co prawda odrestaurowano w XXw. Nie zmienia to faktu, że to pozycja obowiązkowa.

Wyjazd został pozytywnie odebrany, jest poprawa morale po wczorajszej wspinaczce😉

Czas do obiadu wykorzystaliśmy na kąpiel w jeziorze, dawno nie widziałem tak czystej wody, do tego plaża tylko dla nas👍

W międzyczasie dziewczyny przygotowały spływowy klasyk, wiadomo, że woda wyciąga😎

Tym razem czasu na drzemkę nie było, trzeba było szybko składać obóz, przed nami 370km na kolejny kemping na Łotwie. Niby odległość nie przeraża, ale Google pokazał 5h. Wiadomo, że z przyczepą jedzie się wolniej. Wyglądało, że będziemy rozbijać się po ciemku…

Pierwszy postój przy sklepie tuż przed 18.00😉 Droga szła całkiem sprawnie, przekroczyliśmy granicę, przywitała nas nowa droga, miłe złego początki😢

Droga wojewódzka szybko zmieniła się w szutrowy oes. Prędkość spadła do 30km/h Byliśmy przerażeni, że potłuczemy wszystkie kieliszki😢 Z ciekawym rozwiązaniem spotkaliśmy się na światłach przy ruchu wahadłowym – zainstalowano licznik, który odmierzał 2,5minuty. Wykorzystałem czas na pójście na stronę, od razu pomyślałem o pewnym zawodniku, który nawet by nie próbował zmieścić się w tak krótkim czasie😉

Nasze obawy sprawdziły się połowicznie, jechaliśmy 7h, ale było jeszcze trochę słońca😉 Zbliżamy się do granicy białych nocy👍

Kemping w Parku Gauja, nad rzeką o tej samej nazwie – będzie szansa popływać kajakiem👍

Kieliszki przetrwały, a tytuł postu to estońskie na zdrowie🍷 zapowiada się ciekawie😉