Janowice Wielkie

Dotarlismy do punktu żywieniowego na 56km – 3.00 to idealna pora na makaron w sosie pomidorowym, wyjątkowo zgodziłem się też na słodzoną herbatę (innej nie ma). Przyda nam się odpoczynek, chyba kazdego oprócz Tadzia coś boli, ja mam pęcherz na palcu – Grzesiu się śmieje, że to od pisania bloga:) Reszta narzeka na kolana i kręgosłup. Grzesiu chyba zostanie tutaj dłużej, my po krótkiej drzemce planujemy ruszyć dalej. Park w Janowicach wygląda jak szpital polowy, dotarło tu na chwilę obecną ze 200osob, ale sporo z nich kończy tutaj przygodę z przejściem. Okazuje się, że są osobne plastry na pęcherze i odciski. Niezły chwyt marketingowy, chyba lepszy od złotego pociągu 😉 Ja dałem się chwycić podwójnie 🙂

Noc spędziliśmy idąc przez Rudawy Janowickie. Tym razem to ja mogłem wspominać jak moi rodzice z przyjaciółmi gonili nas w latach 80 przez to pasmo, śnieg nie był przeszkodą, dojazd pociągiem z Poznania również. Byłem chyba w wieku Hani. Idąc w nocy pomyślałem sobie, żeby tym razem przegonić kolejne pokolenie – a co niech mają! Może Wielkanoc w Janowicach albo lepiej w Strużnicy. Śnieg gwarantowany. Agato, Agusiu i Magdo – co Wy na to?

Nocne zdjęcia ze szlaku:


A to nasza strefa wypoczynku, scena w Janowicach Wielkich:


Miłej nocy 🙂

3 uwagi do wpisu “Janowice Wielkie

Dodaj odpowiedź do biniollo Anuluj pisanie odpowiedzi