Goduszyn to nasz ulubiony punkt kontrolny. Nie zawiedli nas i tym razem. Kawa i słodkie zrobiła robotę. Ucięliśmy sobie też pogawędkę z osobami, które od wielu lat organizują tu punkt. Dowiedzieliśmy się, że już 300osob zrezygnowało (z1000).
Chwilę później dotarł Tobias, z którym regularnie mijamy się przez ostatnie 30km. Jesteśmy pełni podziwu z Jego umiejętności w nawigowaniu. Idzie pierwszy raz, do tego sam, z klasyczną mapą. Jest z Drezna i nieźle mówi po polsku. Umówiliśmy się, że przed metą pozwoli nam się wyprzedzić.
Trudny odcinek Goduszyn – Wojcieszyce, przeszliśmy wyjątkowo sprawnie. W Wojcieszycach na 118.km ucięliśmy sobie półgodzinną drzemkę przy ognisku. Gdy się obudziliśmy, zobaczyłyśmy, że ekipa pakuje punkt. Dostali zielone światło od Goduszyna – już nikt więcej za nami nie idzie.
Kolejny odcinek do Górzyńca pokonaliśmy równie sprawnie, należy pochwalić mieszkańców Wojcieszyc za przygotowanie przejsciowiczom kawy, herbaty i poczęstunku. W Górzyńcu zameldowaliśmy się o 3:30.