Le Morne

Plan na dziś to wycieczka na półwysep Le Morne z charakterystyczną górą Le Morne Brabant (556 m n.p.m.), będąca wizytówką Mauritiusa. Półwysep słynie z najlepszych plaż i luksusowych ośrodków. Z tym południowo-zachodnim regionem wiąże się też legenda – na początku XIXw. grupa niewolników uciekła na szczyt góry. Wkrótce po zniesiono niewolnictwo, niestety nieświadomi uciekinierzy, widząc żołnierzy idących po nich, rzucili się w przepaść nie chcąc wracać do zniewolonego życia. Żołnierze szli jednak z dobrą nowiną. Dziwne, że na posłańców nie wybrali kogo innego…

Sprawdziłem, że na szczyt wiedzie szlak. Końcówka jest strona i wymaga wspinaczki. Rekomendują, aby wycieczkę rozpocząć wcześnie. wyruszyliśmy z Mikim o 12😂 Już na wstępie trafiliśmy na płot i zamknięte odcinki, na szczęście nie byliśmy sami, obeszliśmy przeszkody żeby trafić na znak

Wygląda, że nie wspierają tu samodzielnych wycieczek…

Zachęceni przez Kreolczyka szliśmy dalej. Kolejne tablice ostrzegały przed trudnym terenem.

Wkrótce zrobiło się stromo.

Miki skakał jak kozica, znikał za skałami, uspokajał mnie dochodzący mych uszu kaszel alergika😂

Wkrótce dotarliśmy na szczyt

Przepiękne widoki👌 Było warto.

Godzinę później byliśmy na dole, trening w Tatrach dobrze nas przygotował.

Pozostali eksplorowali lagunę w maskach. Było tak ciekawie, że niechętnie przekazywali sobie sprzęt do nurkowania. Sam miałem okazję, widok niesamowity, kolorowe ryby po kilkadziesiąt centymetrów. Nawet Janina skorzystała😱

Trzeba było się spieszyć, aby zdążyć do baru przy plaży. Trza pamiętać, że większość restauracji jest tutaj czynna do 16:00. trafiliśmy bardzo dobrze, świeża Dorada z grilla była przepyszna. Zadowoleni wróciliśmy do naszej wili. Dzieciom było mało, wybrały się na SUP-ach wokół naszej wysepki.

Na koniec dnia Kuba przygotował nam pyszną kolację zgodnie z włoską recepturą, tylko z 4 składników. Pysznie!

Jutro planujemy podjechać po świeżą rybę na grilla. Antoś liczy na taką z chrupiącą skórką😉

Dodaj komentarz