Za nami intensywna noc, pociągnęliśmy co nieco. Perłę i Lotos zaliczyliśmy za dnia. W Goduszynie już było ciemno, a pamiętać trzeba ze to najtrudniejszy nawigacyjne odcinek. Mój ulubiony tamtejszy punk kontrolny nr 9 nie zawiódł👍 Pani rozpoznała Artura z poprzednich przejść, nie była pierwsza. Mamy celebrytę, podłączyłem się jako kolega i załapałem się na prawdziwą kawę👌

Trudną nawigacyjne trasę zrobiliśmy w try miga, wspólne doświadczenie zaowocowało. Podłączyła się nawet grupka pod nas, ale nie utrzymali tempa, mino ze poczęstowaliśmy ich guaraną😂
Szybciutko przez Zimną Przełęcz w Izery i tuż za Gorzyncem mogliśmy rozglądać się za noclegiem. Plan był aby zdrzemnąć się na Rozdróżu Izerskim, nie byliśmy pewni czy tam są wiaty.
Ok.1.00 dopadł nas kryzys, podświadomie zaczęliśmy szukać miejsca. W ciemnym lesie, z czołówkami na dużym zmęczeniu każdy widział co innego😉 baraki wiaty schroniska okazywały się głazami czy kłodami😂
Piotr sprytnie zaczął szukać na mapach w trybie satelity, po pierwszej nieudanej próbie postanowiliśmy na miejsce w małym wąwozie. To był strzał w 10, rozwiesiłem hamak (z firmy Ticket to the moon)😀 chłopacy rozłożyli folie Nrc. Omamy przeszły w schizy, zaraz po zgaszeniu czołówki. Ten trzask to pewnie niedźwiedź albo co gorsza Kaczmarek skradającym się aby wypić pigwówkę, bezpieczniej było wziąć orzech laskowy – tego nie znosi😂
Szybko zasnęliśmy, spaliśmy bite 2,5h. Obudziliśmy się o 5 z nową energią, przed nami ostatnie 35km💪
