Czwartek zaczęliśmy wcześnie, jeszcze przed wschodem słońca wyjechaliśmy w stronę Embonas rejonu uprawy winorośli o produkcji wina. Naszym cele był najwyższy szczyt Rodosu – Attaviros, 1215 m n.p.m. Wyszliśmy w góry tuż po 6.00, idealnie, mogliśmy podchodzić w cieniu👍


Trasa wg mapy nie wyglądała na specjalnie wymagającą 2,5km jednak 800m przewyższenia. Wydawało się, że po 2,5h powinnismy być z powrotem. Założenia sprawdziły się połowicznie, po 2,5h byliśmy dopiero na szczycie, używając wszystkich kończyn do wspinania😁 Szlak był niebezpieczny, wiódł trudnym terenem, stromym żlebem z mnóstwem kamieni i skał, często luźno związanych z podłożem. Spotkaliśmy mnóstwo kóz i baranów, które sprawnie pokonywały najtrudniejsze ścieżki:









Po drodze odwiedziliśmy świątynie Zeusa, z której czasami można zobaczyć Kretę – jego rodzinną wyspę.
Po doświadczeniach z podejścia, zastanawialiśmy się nad alternatywną trasą, Franek był gotów nadłożyć 14km aby nie schodzić tą samą trasą😂
Postawiliśmy jednak na najkrótszą, dodatkowa trudność to taka, ze szlak nie był oznakowany w odwrotnym kierunku, musieliśmy być czujni, bazując na tym co zapamiętaliśmy…
Po 4,5h od wyjścia zameldowaliśmy się przy samochodzie, w uroczo położonej restauracji EmbonasView💪 Jak dobrze było tam zjeść tam wczesny, zasłużony lunch.


Po zakupie sporego zapasu lokalnego wina, wybraliśmy się jeszcze zobaczyć zaległe ruiny Monolithos






Godzinę później byliśmy już w domu. Rozegraliśmy kolejne rundy turnieju bilarda i brydża. Wino okazało się przepyszne, ze sporych zapasów niewiele zostało😂 W nogach czujemy trudy wycieczki…