Piątek to dzień modlitwy dla Muzułmanów Dżummuah. Większość obiektów jest wtedy niedostępna, włącznie z mediną. Dziś więc oprócz labiryntu wąskich uliczek natrafialiśmy na zamknięte bramy, labirynt z utrudnieniem😢 Czynna za to okazała się medresa (szkoła koraniczna) Bou Inania wraz z zegarem wodnym z XIVw. niestety niedziałającym, mechanizm nie został do końca poznany, zegar czeka na renowację. Antoś mógłby pomóc, nie miał niestety tego, potrzebnego klocka😂








Następnie stanęliśmy przed trudnym zadaniem wydostania się z mediny przy zamkniętych bramach. Jak to tutaj bywa, znalazło się od razu wielu przewodników gotowych nam pomoc, wiemy jednak że taka pomoc bezinteresowna nie jest😂 okazało się, że łatwiej zgubić takiego przewodnika niż zrezygnować z usługi😂 Na szczęście daliśmy radę, trafiając na cmentarz, za którym roztaczał się wspaniały widok:




Tuż obok wzgórza, na uboczu znaleźliśmy lokalną knajpkę Borj Dajaje. Jak było pysznie!Proste marokańskie potrawy, przygotowane na widoku w bardzo atrakcyjnych cenach. Polecamy👍 Skorzystaliśmy i wróciliśmy na wzgórze, aby podziwiać zachodzące słońce nad Fezem, tego widoku nigdy za mało.






Skorzystaliśmy z „piątku handlowego” i zrobiliśmy zakupy w carrefourze, było tłoczno. Dzień kończymy przy kościach, Ula nas ogrywa😂