Na poniedziałek zaplanowaliśmy podróż do Essaouira – urokliwego miasta położonego nad Oceanem Atlantyckim, do XIX wieku najważniejszym marokańskim portem pośredniczącym w wymianie towarów pomiędzy Europą a saharyjską Afryką, Marakeszem, Timbuktu i Wysokim Atlasem. Miastem interesowali się filmowcy, zrobiono tu dwa filmy. Nic dziwnego, miasto robi wrażenie. Medina jest biała z błękitnymi akcentami, jest więcej przestrzeni, handlarze mają więcej miejsca. Nasze mieszkanie jest znakomicie usytuowane, wszystko mamy pod ręką – od restauracji, przez fryzjera (Rafala chciano ogolić😂) po bar z piwem🍺 Miejscowość była słynna wśród hipisów, ponoć zawitał tu sam Jimi Hendrix. Potwierdzamy, jest tu zupełnie inny klimat niż w Marakeszu – jest spokojniej. Czas wolno płynie.




Będziemy mieć tu sporo czasu na zwiedzanie, zostajemy do środy, bez ograniczenia co do godziny wymeldowania.
Zastanawiamy się skąd się bierze trafność na poziomie 90% określania naszej narodowości. Handlarze w mig rozpoznają Polaków, nie słysząc nawet rozmowy. Obstawiamy, że to statystyka, w końcu Arabowie mają istotny wkład w matematykę, choć sami mówią że to experience😂


