Korzystamy z uroków północnej Korsyki. Pierwszą wycieczkę rowerową zrobiliśmy do miejscowości L’Île-Rousse. Na umówioną 7.30 oprócz mnie stawili się Kuba z Heleną. Do pokonania mieliśmy 9km w jedna stronę i kilkadziesiąt metrów przewyższenia. Helenie nie robiło różnicy – jechała na hulajnodze elektrycznej😁 Od samego początku zachwycały nas widoki








Wracając wstąpiliśmy do La Bulangerie po świeże bagietki. Powrót poszedł sprawnie, dobrze bo już o 10 robi się tutaj już gorąco. Dobrze, że mamy cień na kempingu

Pozostałą część dnia spędziliśmy na basenie, nad nami czuwał orzeł, którego nazwaliśmy Bielikiem





Na kolację wróciliśmy L’Île-Rousse, wybrałyśmy restaurację L’Epicure polecaną jako nr1 w mieście przez tripadvisor i Helenę👍 Znów się nie zawiedliśmy, kuchnia francuska/śródziemnomorska pasuje nam wszystkim, nawet dzieci sięgają po dania, o których wcześniej nie było mowy😉
Poniedziałek również zaczęliśmy od wycieczki rowerowej, tym razem o 7.30 stawili się Miki z Emilią i ja. Tym razem przewyższeń było 300m! Na pocieszenie podjazd był równomierny przez 9km😂
Naszym celem była miejscowość Belgodère, miejscowi wolą lokalną, korsykańską nazwę Bargudè. francuska nazwa na tablicy była zamalowana. Widoki jak zwykle nie zawiodły👍










1h podjazdu i 15minut zjazdu😂 Na kempingu zameldowaliśmy się ze świeżymi bagietkami jeszcze przed wstaniem co niektórych😂
Dzisiaj basen zamieniliśmy na plażę:



Nie wytrzymaliśmy za długo, afrykański antycyklon chyba dotarł i tu, wracamy na kemping, dzień kończymy snując plany na jutro przy grillu.