Sherpatrappa

Piątek rozpoczęliśmy późno, dotarcie tutaj pochłonęło trochę energii😉 Dołączyli do nas Kamila z Rafałem, którym tez niełatwo było tutaj dotrzeć.

Plan na dziś to wejść na najbliższy szczyt i odebrać pakiet startowy w miejskiej hali. Wjazd kolejką dość szybko odrzuciliśmy – bilet za 300koron przekonał nas do wejścia pieszo (140zł). Trasa była malownicza😁 miejscami leżał śnieg, było stromo, zimą pewnie potrzebne byłyby raki.

Na szczycie ograliśmy się w restauracji, zaskoczyły nas przystępne ceny jak na Norwegię i Polka-barmanka👍

Na zejściu zaproponowałem zmianę trasy, co by nie wracać tą samą😉 Uczciwie powiedziałem, że będzie stromo. Grupa podzieliła się na część damską i męską. Był problem z ustaleniem kto ma wziąć klucze do kwatery😉 Faktycznie było stromo, zawstydziła nas jedna pani, która przy tych stromiznach wbiegała bez zadyszki… Norwegowie to bardzo sprawni ludzie, widać duże zainteresowanie aktywnościami, nawet maluchy z przedszkola prowadzone są na wycieczki w góry z plecakami i uśmiechem na twarzy👍 Od małego uczy się tej formy spędzania czasu👏

Po powrocie, skorzystaliśmy z dobrodziejstw naszego domu i samodzielnie upiekliśmy pizzę, wcześniej pozostawiając ciasto do wyrośnięcia. Argumentem za, była cena z lojalnej pizzerii – kolejne 300koron za jedną małą pizzę😂

Wałek na tę okazję przywieziony z PL

Wyszło przepysznie, dobra baza przed

biegiem👍 Brawa dla Uli i Macieja👌

Pozostało odebrać pakiety:

Skorzystaliśmy z okazji, odwiedziliśmy marinę oraz saunę na wodzie. Piękne miejsce aby przypłynąć tutaj. Spotkaliśmy nawet trzy polskie załogi👍

Wracamy do domu, przed zmrokiem zdążymy😁 Jutro ważny dzień!

Dodaj komentarz