Zwiedzanie wyspy w tych upałach rowerem możliwe jest tylko rano, trzeba wstawać wcześnie. Zarządziłem zbiórkę na śniadaniu o 7:00 i wyjazd o 7:30. Cóż, przyszło mi zjeść samotnie😢 Na szczęście kompani w końcu dotarli i mogliśmy wyruszyć w trasę. Moja pierwotna propozycja spotkała się ze sprzeciwem, znaleźliśmy kompromis – mała plaża Lankadakia na zachodnim wybrzeżu. Pierwszy podjazd dał się nam starszym we znaki, Miki zdobył koszulkę górala, odstawił nas nie redukując nawet przerzutki. Pocieszeniem było, ze podczas zjazdów to starzy czekali na młodego😉
Kilka ujęć z trasy, jechaliśmy w zasadzie sami:




Widać ślady trzęsienia ziemi. Po godzinnej jeździe dotarliśmy do celu. Znów byliśmy sami:





Wyjątkiem była para Czechów mieszkająca pod namiotem na plaży. Natrafiliśmy na nich szukając alternatywnej drogi powrotu. Pozazdrościłem im pomysłu i wolności, przypomniała mi się scena z Into the Wild. Może dlatego, że tutaj też strój był niekompletny😊
Znaleźliśmy drogę dojazdową do latarni i uli, okazuje się że Kefalonia słynie z miodu tymiankowego. Trafiliśmy nawet na pracowników, którzy w pełnym ekwipunku zbierali miód, nam ekwipunku brakło😢 Było co uciekać, przeganiać i przeklinać ule😉
Dotarliśmy do zamkniętej latarni:

Aby uniknąć powrotu tą samą drogą włączyliśmy w nawigacji tryb pieszy😀 To był strzał w dziesiątkę, nie dość ze przewyższenia mniejsze to jeszcze trafialiśmy w miejsca leżące zdecydowanie poza szlakami. Jedno z takich miejsc to tradycyjna grecka tawerna pośród kóz i baranów, i niczego więcej.

Trafiliśmy tam przed 10.00, nie było mowy o informacji co do godzin otwarcia. Niech żywi nie tracą nadziei! Usiedliśmy odpocząć, gdy po 15minutach zjawił się wlasciciel😀 Może sprzedać nam naprawdę zimne piwko, ale niestety nie może wystawić paragonu😉 Jak to piwo smakowało🍺

W drodze powrotnej przecieraliśmy szlaki, skrót jak zwykle okazał się dłuższą opcją😀 wróciliśmy akurat na obiad, odnajdując dziewczyny na leżakach😀
Na wieczór zaplanowano grecką kolację z muzyką i tańcami. Zaczyna Grek z dwoma greczynkami, wysoka praca nóg jak u naszego Grzesia, teraz wiem skąd to😀 Po chwili porywano gości do wspólnego tańca. Trafiło oczywiście na nas😉 Ula mówi, że to przez Nią, hmm😉
Z informacji sportowych, Miki w hotelowym turnieju pingponga przyszedł na drugim miejscu. Finał przegrał z innym Polakiem starszym ze 30lat😢