Niedzielę zaczęliśmy leniwie. Zebranie się do wyjścia zajęło godzinę. Dziewczyny poleciły sprawdzone w piątek miejsce -południową cześć Plage de L’Hermitage:

Wg relacji dziewczyn dzisiaj było tu zdecydowanie więcej ludzi…
Nasze dzieci przypomniały sobie jak fajnie można się bawić w piasku. Wiek nie miał tu znaczenia, wszystkie bawiły się jednakowo od Mikiego po Antka:



Żałowałem, że nie wziąłem maski, wchodząc po pas można już było zauważyć sporo kolorowych rybek, czułem się jak w akwarium. Widzieliśmy też kilka kajaków pływających po lagunie, fajnie by było podpłynąć pod fale sięgające tu momentami kilku metrów. Zastanawiał nas brak surferów, chyba rekiny musiały zrobić swoje…


Sprawdziliśmy też, jak wyglada tutaj temat niedziel handlowych. Znaleźli chyba lepsze rozwiązanie: markety zamykają w niedzielę o 12 i otwierają w poniedziałek dopiero o 12.
Po dłuższych negocjacjach przekonałem dziewczyny, że warto wybrać restaurację Chez Herbert do której chodzą miejscowi, mimo że nie prezentuje się za okazale:

Lokal polecany jest również przez niezastąpiony przewodnik Lonely Planet.
Potwierdzamy opinie, było smacznie i w rozsądnych cenach, a potrafią tutaj kroić turystów. Dzisiaj przy plaży zapłaciliśmy po 5jurkow za 0,5l colę, przy tym cena piwa (3,5euro) wyglądała na promocyjną…
Narodowa grą Francuzów są bule pétanque, nie inaczej jest na Reunionie, mają tutaj nawet podświetlane boiska do gry:

Dziewczyny po wczorajszej wycieczce narzekają jeszcze na mięśnie, a tu tyle do zobaczenia… Mnie ciągle kusi ten Piton des Neiges. Wejście i zejście zajmuje 10h, większość robi to w dwa dni nocując w schronisku. Muszę sprawdzić prognozy…
W międzyczasie dostałem link ze zdjęciami z obchodów XX lecia matury wrzesińskiego LO. Jestem na kilku zdjęciach między innymi na 🙂

À Votre santé!
Zbyszko